Saturday, June 29, 2013

What makes loneliness / Co wytwarza samotność

   Trams clanked on their way, people shopped, barrow-boys shouted their wares, and there we stood, me fighting against picking her up and she staring at some new picture painted on her mind.
   At last she looked up and her eyes met mine. It suddenly got cold, and I wanted to hit somebody. I knew this look, I had seen it before in other people and it had happened to me more than once. Some monstrous iceberg appearing out of the fog the word formed, welling up from deep inside me, haloed with tears but none the less clear to see. Anna was mourning. All the doors of her eyes and heart stood wide open and that lonely cell of her inmost being stood plain to see.
   'I don't want you to write nuffink' She tried out a smile but didn't work too well, and with a sniff she continued, 'I know what I see and I know what you see, but some people don't see nuffink and - and -.' She threw herself into my arms and sobbed.
   On that evening in a street in a street in East London I stood with a child in my arms and looked into that lonely cell of humanity. No book-learning, no lecture has shown me more than those few moments. Lonely the cell may be, but dark never. It wasn't dark behind those tear-filled eyes, but a blaze of light. And God made man in his own image, not in shape, not in intelligence, not in eyes or ears, not in hands or feet, but in this total inwardness. It's like the fullness of the God that can't get out or can't find it's proper 'other place' that makes for loneliness.
   Anna's misery was for others. They just could not see the beauty of that broken iron stump, the colours, the crystalline shapes; they could not see the possibilities there. Anna wanted them to join with her in this exciting new world but they could not imagine themselves to be so small that this jagged fracture could become a world of iron mountains, of iron plains with crystal trees. It was a new world to explore, a world of the imagination, a world where few people would or could follow her. In this broken-off stump was a whole new realm of possibilities to be explored and to be enjoyed.

***

   Dzwoniły przejeżdżające tramwaje, ludzie robili zakupy, sprzedawcy zachwalali towary na swoich wózkach, a myśmy stali: ja walcząc z pragnieniem wzięcia jej na ręce, ona wpatrzona w jakiś swój nowy obraz wewnętrzny.
   Wreszcie podniosła głowę i nasze oczy się spotkały. Zrobiło mi się zimno i zapragnąłem kogoś trzasnąć. Znałem to spojrzenie, już je widywałem u innych, a i mnie samemu zdarzało się ono nieraz. Słowo, które je określa, wypłynęło skądś z głębi jak olbrzymia góra lodowa zjawiająca się we mgle: zamazane łzami, ale łatwo poznawalne. Żałoba. Drzwi serca i oczu Anny stały w tej chwili otworem i widać było doskonale samotną celę jej najgłębszej istoty.
   - Nie chcę, żebyś ty nic pisał. - Próbowała się uśmiechnąć, ale nie bardzo jej to wyszło, pociągnęła noskiem i mówiła dalej. - Wiem, co ja sama widzę, i wiem, co ty widzisz, ale niektórzy ludzie nic nie widzą, i... i...' Rzuciła mi się z płaczem w ramiona.
   Tego wieczoru na ulicy we wschodniej części Londynu stałem z dzieckiem na ręku i zaglądałem do samotnej celki człowieczeństwa. Żadne książki, żadna lektura nie pokazały mi więcej niż te parę chwil. Ta celka może być samotna, ale nigdy ciemna. Za tymi pełnymi
łez oczyma nie było ciemno: była tam łuna światła. A Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo nie przez kształt, nie przez rozum, nie przez oczy lub uszy, ręce ani nogi, ale przez jego głębię wewnętrzną. To nie działanie szatana czyni człowieka samotnym: to jego podobieństwo do Boga. To ta pełnia dobra, która nie może się wydostać albo nie ma dokąd płynąć, wytwarza samotność.
   Anna cierpiała nad innymi. Bo nie umieli dostrzec piękna tego kawałka żelaza, jego barw, jego krystalicznych kształtów: nie widzieli, ile w nim jest zawartych możliwości. Anna pragnęła, żeby razem z nią weszli w ten nowy, podniecający świat - a oni nie potrafili w wyobraźni zmaleć do takich rozmiarów, żeby ten wyszczerbiony kawałek żelaza stał się krajobrazem żelaznych gór, żelaznych równin z kryształowymi drzewami. Otwierał się przed nią nowy świat do zbadania, świat wyobraźni, a bardzo niewielu ludzi mogło i chciało tam jej towarzyszyć. Ten pęknięty pręt zawierał w sobie całe nowe królestwo możliwości, które należało zbadać i w którym czekała radość.

No comments:

Post a Comment